15 lis Brak komentarzy admin Finanse , ,

Pomimo faktu, iż rynek szybkich pożyczek to niecałe dwa procent wszystkich pożyczek przyznanych klientom detalicznym jest to jeden z najprężniej rozwijających się rynków usług. Potwierdza to między innymi fakt, że w Europe Zachodniej współczynnik ten kształtuje się na poziomie około 30 procent i nieprzerwanie rośnie.
Firm zajmujących się pożyczkami poza systemem bankowym jest w Polsce co najmniej kilkadziesiąt. Największe z nich to właśnie firmy z zagranicznym kapitałem: brytyjski Provident, który można uznać za prekursora tego rodzaju usług w Polsce, Extraportfel, Filarum, Vivus i Wonga. Podmioty te posiadają największą liczbę klientów oraz najszybciej pozyskują nowych. Stać je na zakrojone na szeroką skalę kampanie reklamowe we wszystkich mediach, ale także na przeniesienie na siebie części kosztów, które przeważnie ponosi klient. Aby pozyskać nowych członków są gotowe nawet na proponowanie pierwszych pożyczek bez żadnych kosztów lub z symbolicznymi kosztami. Oczywiście przeciętny klient tzw. „chwilówek” nie wie, że za to zerowe oprocentowanie przyjdzie mu najprawdopodobniej zapłacić kilkukrotnie jeśli zdecyduje się na wydłużenie terminu spłaty pożyczki lub dobranie sobie dodatkowej gotówki. W takim przypadku Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania z 0% na początku poszybuje ostro w górę.
Aby zminimalizować takie praktyki 11 marca 2016 r. weszła w życie tzw. „znowelizowana ustawa antylichwiarska”, za której ogłoszeniem stało ograniczenie w pewnym stopniu kosztów pożyczek w bankach oraz podmiotach pozabankowych. Ograniczono w niej koszty głównie chwilówek, które do tej pory ograniczała jedynie fantazja podmiotów je udzielających. Klient podpisywał umowę, w której zobowiązywał się do spłaty kapitału, odsetek, ubezpieczenia oraz różnego rodzaju opłat: od rejestracyjnej, przez opłatę za udzielenie pożyczki, aż do opłat za wydłużenie czasu spłaty, wydłużenie harmonogramu, dobranie sobie dodatkowej kwoty itd. Koszty te znacznie zmniejsza nowelizacja ustawy. Jej główne zapisy ograniczają koszty, związane zarówno, z dostaniem pożyczki jak i jej uregulowaniem. Przede wszystkim wyznaczono wielkość całkowitego kosztu pożyczki, określono ile maksymalnie mogą kosztować monity, upomnienia i wezwania do zapłaty, doprecyzowano określenie wydłużenia spłaty. Wejście w życie ustawy doprowadziło do likwidacji niektórych nieuczciwych praktyk, ograniczenie lichwy, a przede wszystkim znormalizowało rynek pożyczek przez internet.
Przede wszystkim niektóre z firm ich udzielających zrezygnowała całkowicie z usługi wydłużenia okresu spłaty lub nie bierze już za nią opłaty, gdyż głównie to windowało w górę koszt całkowity pożyczki. Inne za niespłacenie pożyczki w terminie naliczają ustawowe odsetki za zwłokę lub w takim przypadku wymagają poręczenia, a więc żyranta. Inne poszły w kierunku banków komercyjnych i oferują swoistą konsolidację, a więc spłatę pożyczki przez innego pożyczkodawcę, zazwyczaj współpracującego z instytucją, w której klient ma dług.
W momencie uchwalania ustawy narastało wokół niej wiele kontrowersji. Spekulowano, że może ona przyczynić się nawet do wygaśnięcia sektora pożyczek przez internet. Ostatecznie okazało się jednak, ze wniosła ona dużo dobrego i doprowadziła przede wszystkim do uporządkowania rynku.